Oda do specjalisty ds. bezpieczeństwa

Oda do specjalisty ds. bezpieczeństwa - stara, ale dobra wiadomość

Ten fragment prozy został nadesłany przez jednego z czytelników i jest to coś, z czym wszyscy ludzie zajmujący się bezpieczeństwem będą mogli się utożsamić. Niektórzy z Was mogli już go widzieć wcześniej - jestem pewien, że spodoba się Wam ponownie:

Oda do profesjonalisty ds. bezpieczeństwa

Wciśnięty pomiędzy Top Brass i masy pracowników siedzi dzikooki osobnik szaleńczo śpiewający melodię o bezpieczeństwie. Jest to najbardziej niezrozumiana, źle widziana i nienazwana osoba w całym świecie biznesu. Jest to przysłowiowy "PROFESJONALISTA BEZPIECZEŃSTWA".

Ten człowiek jest po trochu ze wszystkich warstw społecznych... nie jest członkiem żadnej z nich. Dla pracownika lub robotnika jest narzędziem kierownictwa, dla kierownictwa jest po prostu kolejnym pracownikiem.

Uważa swoją pracę za interesującą. Przemawia w imieniu kierownictwa z "wieży z kości słoniowej", a następnie biegnie na obszar produkcji, do magazynu lub na miejsce pracy, aby usłyszeć, jak to brzmi. Musi trzymać głowę w "mosiężnym pokoju zarządu", a stopy w błocie... trudna pozycja, aby nie spaść z tyłka.

Ma ciekawość kota... wytrwałość matki prawa... determinację taksówkarza... system nerwowy kierowcy wyścigowego... zdolność trawienia kozy... prostotę osła... dyplomację krnąbrnego męża... skórę nosorożca... szybkość rakiety i dobry humor idioty.

Ma najbardziej pracowity, sprytny, połykający działki, martwiący się, najdokładniej wyprany mózg ze wszystkich ludzi. Jego kosz pocztowy jest zawsze pełen, na biurku panuje nieustanny bałagan, a jego kalendarz wygląda jak rysunki z jaskini. Nikt nie był tak często objeżdżany, nie dostał tylu dolców, nie został z tyloma torbami i nie przebrnął przez tyle biurokracji.

PROFESJONALISTA BEZPIECZEŃSTWA utrzymuje plantacje kawy, fabryki aspiryny, destylarnie alkoholu i firmy produkujące olej o północy w biznesie. Musi stąpać lekko po górach jaj, wiedząc, gdzie stąpać, a co ważniejsze, kiedy i gdzie nie stąpać. Znajdziecie go wszędzie... krzyczącego głośno w hałasie ryczących silników, szepczącego cicho w zaciszu biur o grubych dywanach.

Za każdym razem, gdy dochodzi do wypadku, PROFESJONALISTA BEZPIECZEŃSTWA jest często wzywany, aby wyjaśnić, dlaczego i jak do niego doszło. Oczekuje się od niego, że będzie wyciągał króliki z nieistniejących kapeluszy; kiedy praca jest niewdzięczna, on ją wykonuje. Musi zaszczepić zainteresowanie dobrym zarządzaniem domem ludziom, którzy żyją w gąszczu garażowych wyprzedaży... promować szerszą odpowiedzialność ludziom, którzy mają wąskie horyzonty... głosić bezpieczeństwo ludziom, którzy myślą, że go nie potrzebują. Musi słuchać zdania: "tak to zawsze robiliśmy", aż do wymiotów.

Pomimo starannego planowania, zazwyczaj jest na bakier z terminem... jest jak oryginalny kot na gorącym, blaszanym dachu... w samym środku zamieszania i oczywiście spóźniony. Mistrz niedomówień, musi sprawić, by ochrona przeciwpożarowa brzmiała jak religia, a koszty wypadku jak dług publiczny.

Ma być "specjalistą", który potrafi tchnąć nowe życie w komitety i spotkania... przywództwo w zarządzanie... współpracę w personel nadzorujący... odpowiedzialność w pracowników/pracownice. Musi inspirować bez propagandy... propagandować bez rzucania się w oczy. Parkuje swojego jalopa z lat 80-tych pomiędzy nowym mercedesem szefa a SUV-em dozorców. Kiedy jest sprytny, pozostaje niezauważony... kiedy utyka na palec, świat jest tam, aby to zobaczyć i wyśmiać.

Ból głowy jest dla niego czymś normalnym; miałby wrzody, gdyby było go na nie stać. Ma więcej krytyków niż Harry Truman. Spotyka więcej ludzi, którzy uważają, że wiedzą więcej o bezpieczeństwie, niż firma ma haków do przenośników.

Nigdy nie może mieć racji. Kiedy upraszcza, to jest to kpina. Kiedy jest trochę techniczny, to ich przerasta. Połowa ludzi zastanawia się, co on robi... druga połowa wie, co robi, ale uważa, że robi to źle! Kiedy jakiś pomysł okazuje się kiepski i po dokładnym przerzuceniu winy między pracownikiem/robotnikiem, brygadzistą i przełożonym, trafia na jego kolana.

Więcej osób kłania mu się do ucha niż komukolwiek innemu. Wszyscy myślą, że zawsze ma czas, aby zatrzymać się i wysłuchać dowcipu... wysłuchać skargi... wziąć udział w spotkaniu... zasiąść w komitecie. On to robi, a większość pracy zabiera do domu.

Nie ma sobie równych w dziedzinie pochwał, propagandy i prokrastynacji. Wie, że ma rację; tylko świat myśli, że się myli. Jeśli ma jakiś pomysł, to został on skradziony. Ale skradziony pomysł to badania! Jak myślicie, skąd jeszcze pochodzi materiał wyjściowy do tej smutnej opowieści o losach PROFESJONALISTY BEZPIECZEŃSTWA?

Prosimy o udostępnianie naszych postów

  • Kliknij, aby wydrukować (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby wysłać to do przyjaciela (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Twitterze (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Pinterest (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Reddit (Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie)

Related